06-10-2018, 04:08
Zrujnowana osada wokół której postawiono wielkie obozowisko mieściła się między dwiema rzekami wpływającymi do krainy. Osada która została po zrujnowaniu opuszczona a następnie odzyskana przez ermenów, w której teraz zaledwie cztery drewniane budynki o kamiennych fundamentach nie trwały wciąż w ruinie.
Jeden z nich był niewielką budowlą która kiedyś mogła służyć za domostwo, a teraz służyła jako strzeżona mała sala obrad między tymi którzy władają tą kotliną. Wiecznie strzeżona przez trzech ermenów, każdego będącego z innej kasty, wspólnie strzegli by nikt bez upoważnienia nie mógł wejść do środka by przeszkodzić w obradach bądź węszyć pośród najcenniejszych ermeńskich skarbów. Ta budowla zdawała się być także odizolowana od obozowiska bowiem żaden namiot ani inny budynek nie stał koło niej.
Drugi budynek podobnie niewielki jak poprzedni był także odizolowany od reszty obozowiska z tą różnicą że wokół niego były postawione trzy spore namioty oraz niewielki rów okrążający je wraz z budynkiem. Rów ten oddzielał teren strzeżony przez viribusów od reszty obozowiska, bowiem budynek jak i namioty jakich strzegli były składami broni, pancerzy oraz spichlerzem kotliny. Nikt nieproszony nie miał prawa przejść przez rów stanowiący pewnego rodzaju granice bezpieczeństwa.
Trzecim budynkiem była długa hala będąca miejscem zgromadzeń dla ludu, mogło pomieścić kilkadziesiąt ermenów którzy szukających schronienia przed pogodą bądź pragnących towarzystwa bądź jedzenie pod ciepłym dachem. Były do niego dwa wejścia po dwóch przeciwnych końcach budynku. W środku można było już dostrzec cztery wielkie kolumny stojące w jednym szeregu przechodzącym przez środek budynku, stanowiły one podpory dla szerokiego i grubego dachu. Między kolumnami mieściły się kamienne kręgi w których płonął ogień ogrzewający całą budowle oraz wypełniający ją zapachem grillowanego bądź pieczonego mięsa czy ryb będących głównym luksusem kulinarnym osiągniętym przez ermenów.
Czwartą oraz największa budowlą był magazyn, szeroki ale w szczególności długi na kilkadziesiąt metrów w którym trzymano wszystkie podstawowe dobra i surowce kotliny które trzeba było chronić przed pogodą czy ptactwem. Mowa było o skórach, różnych przyborach, drewnie i masie innych rzeczy potrzebnych do życia i których wyjątkowo ermeni mieli wystarczająco. Do magazynu prowadziły dwa wejścia, jedne małe boczne drzwi ledwo widoczne między masą namiotów oraz drugie główne większe i dwu częściowe wrota jak do stodoły wykonane z drewnianych belek jak cała ta budowla. Wszystkie te wejścia oczywiście były zazwyczaj strzeżona przez artosów.
Cała reszta osady to były w większości ruiny po których pozostawiono jedynie skalne fundamenty. W pozostałej większości były to już jedynie gruz. Poza tym było to wielkie obozowisko pełne różnej wielkości i kształtów namiotów ze skór i patyków.