• Portal
  • Forum
  • Szukaj
  • Użytkownicy
  • Kalendarz
  • Pomoc
  • Dodatkowe
Statystyki forum
Ekipa forum
Pokaż nowe posty
Pokaż dzisiejsze posty
Login to account Create an account
Zaloguj się
Login:
Hasło: Nie pamiętam hasła
 

  Nekron Lokacje Łańcuch Atlański Atlańskie Podziemia Opuszczone Źródło

Tryby wyświetlania wątku
Opuszczone Źródło
MistrzGry Online
Administrator
Liczba postów: 1,996
Liczba wątków: 123
Dołączył: Nov 2016
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Człowiek
Wiek: ???
#1
12-10-2020, 05:38 PM
?????
Szukaj
Odpowiedz
MistrzGry Online
Administrator
Liczba postów: 1,996
Liczba wątków: 123
Dołączył: Nov 2016
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Człowiek
Wiek: ???
#2
12-10-2020, 09:43 PM
[Kriadasz]

Kolejna długa podziemna trasa... Czułeś się jakbyś przemierzał kilometrowe tunele górnicze jak za starych czasów, tym razem jednak w nieco innej atmosferze. Bez wyposażenia górniczego, światła świec czy pochodni, albo chociaż świadomości obecności twych pobratymców w pobliżu... Czego mogłeś być pewien to tylko ciszy oraz tego że chyba znajdujesz się pod dziwacznym magicznym lasem, bo nie wiem skąd jeszcze mogły by pochodzić te dziwne żółte zdrewniałe korzenie czy pnącza które ozdabiały każdą powierzchnie tego tunelu oraz każdego innego jaki z niego wychodził. Bowiem mijałeś kolejne tunele, znacznie mniejsze, które z jakiegoś powodu były dość wysoko, można powiedzieć że wyglądało to jakbyś ty chodził po suficie, a tam na górze była prawdziwa podłoga małymi odnogami z głównego tunelu.


Po godzinach nużącej ciągłym zerkaniem na sufit oraz dźwiękami słyszalnymi co jakiś czas z małych tuneli pod sufitem, w końcu coś zaczęło się zmieniać... Pnącza na ścianach zdawały się grubnąć, zyskiwać na masie i zdrowszym kolorze bardzo jasnego drewna, a tuneliki pod sufitem stawały się optycznie także coraz mniejsze bowiem zarastały je pnącza które czasem całkowicie pokrywały wejścia do nich, a czasem były przez coś rozerwane. Ale co najbardziej zwróciło twą uwagę, to światełko na końcu tunelu na którego widok przyśpieszyłeś kroku...


Mogłeś mieć nadzieje że to wyjście na powierzchni, tym bardziej gdy zacząłeś słyszeć kapiącą wodę, ale niestety czekał cię spory zawód w tej sprawie. Trafiłeś bowiem do większej komnaty o znacznie bardziej skomplikowanej budowie niż wszystko to z czym się do teraz spotkałeś. Komnata była dość wysoka o kopułowym sklepieniu i krągłych kształtach, a to co najbardziej rzucało się w oczy w pierwszej kolejności to wielka głęboka sadzawka w jej centrum oraz rozciągające się na przeciwległą ścianę. Centrum sadzawki było oświetlane przez dzienne światło które było odbijane przez krystalicznie czystą wodę, światło to pochodziło z szerokiego na parę metrów komina w centralnej części kopuły, pionowego komina który najwyraźniej prowadził ku samej powierzchni oraz tak wysokiego iż musiałbyś stanąć bezpośrednio pod nim by ujrzeć niebo... Przynajmniej mogłeś je ujrzeć oraz poczuć ciepło promieni Kronii, tutejszego słońca, które nawet jak było obce, to budziło pewną nadzieje, bowiem oznaczało to że dotrwałeś do kolejnego dnia.

Nawet jeśli ta grota różniła się znacznie od reszty, to nie uniknęła ona bycia zarośniętą przez dziwne korzenie oplatające ściany, sufit, podłogę i sięgające nawet do sadzawki po środku pomieszczenia spijając zapewne z niej zimną źródlaną wodę która była ciągle uzupełniana kolejnymi kroplami spadającymi z komina. Prócz 'okienka' na zewnętrzny świat i źródła czystej wody to miejsca jeszcze miało kilka innych ciekawych punktów, takie jak dwa kolejne ciemne tunele, jeden na lewo, a drugi na prawo od ciebie które się od siebie nieco różniły, ale musiałbyś się temu przyjrzeć bliżej, bowiem było jeszcze jedno, trzecie przejście około dwadzieścia metrów na wprost przed tobą po drugiej stronie pomieszczenia. Były to krągłe niczym nachodzące na siebie płyty schody prowadzące do jakiejś zaciemnionej komnaty o nieznanym ci wnętrzu czy wymiarach. Co prawda już stąd widziałeś że te schody nie były perfekcyjne, o nierównych szerokich stopniach i różnej wysokości, ale był mimo wszystko to przejaw jakiejś większej inteligencji niż wielkich robali. Do tego z jakiego powodu sadzawka była sztucznie powiększone właśnie ku tym schodom które były otaczane z każdej strony przez płytką wodę...

Miejsce to było spore, miało wiele możliwych ścieżek oraz było dość niepewnej budowy, ściany i inne powierzchnie były bowiem dość gładkie pozbawione pęknięć, szczelin czy większych nierówności jak to bywało w naturze. Mogło więc to oznaczać że całe to miejsce zostało wyryte przez jakieś istoty, które mogły zresztą zamieszkiwać za tamtymi schodami na drugim końcu pomieszczenia... Nie byłeś pewien dokąd te schody prowadziły, do pustej komnaty, czy większego kompleksu, ale z jakiegoś powodu samo przejście mierzyło szerokość kilku krasnolud i wysokość kilku metrów, a do tego, korzenie oplatające do teraz wszystkie powierzchnie w tych tunelach nie sięgały samych schodów czy miejsca do którego one prowadzą.
Szukaj
Odpowiedz
Kriadasz Offline
Opuszczony
Liczba postów: 548
Liczba wątków: 4
Dołączył: Jul 2018
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Krasnolud
Wiek: 46
#3
12-11-2020, 02:30 AM
Niestety na samym końcu tunelu nie czekało go wyjście... Chociaż można się kłócić, że komin jakąś opcje stanowił. Niestety nawet górnicze zdolności Kriadasza by tu nie pomogły, zatem odpuścił sobie pomysł wspinaczki, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego stan. Były jeszcze trzy tunele, a każdy z nich wyglądał mało zachęcająco. Ten dziwny stwór, którego spotkał wcześniej, musiał skądś przyleźć, pozostawało więc pytanie, skąd? Nie wyglądał, jakby jego budowa ciała umożliwiała mu pływanie, zatem zapewne nie zbliżał się do wody. Trudno było ocenić skąd mogło takie cholerstwo wyleźć, ale drogą eliminacji Kriadasz doszedł do pewnych wniosków. Nie chciał leźć tam, gdzie ciągnęły korzenie, bo była to zapewne ślepa uliczka. Być może trafiłby bezpośrednio pod jakieś drzewo, ale co dalej? Trzeci tunel było kompletną niewiadomą i nie był w żaden sposób interesujący. Tunel na wprost posiadał coś w rodzaju schodów, co kazało sądzić, że stamtąd również stwór nie wyszedł. Kto wie, może tamta ścieżka prowadzi na powierzchnie... Nie był tak nisko znowu. Widział stąd niebo, jeśli stanąłby bezpośrednio pod kominem. Zapewne schody, skoro idą w górę, dążą do powierzchni, a tego chyba będzie teraz potrzebował. Zwłaszcza, że nie miał przy sobie zapasów jedzenia. Ruszył więc przez komnatę, po czym przy samej ściągnął buty, by dostać się na schody. Powędrował nimi na górę, oświetlając sobie drogę swoją dziwaczną pochodnią.
Informator
Karta Postaci
Szukaj
Odpowiedz
MistrzGry Online
Administrator
Liczba postów: 1,996
Liczba wątków: 123
Dołączył: Nov 2016
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Człowiek
Wiek: ???
#4
12-13-2020, 08:11 PM
Nie wiedziałeś jak głęboko byłeś, wiedziałeś że ujrzysz niebo bowiem już tutaj komin wydawał się niezwykle idealnie prosty we swej budowie przez co widziałeś promienie słoneczne wpadające do wody, ale jak wysoki był? Jak wielkie metrów, a może kilometrów dzieliło cię od powierzchni? Byś musiał wejść do wody, zanurzyć się we wodzie i podpłynąć pod sam komin, a wtedy byłbyś może wstanie to ocenić...

Metodą eliminacji wybrałeś swą ścieżkę, jedna prowadziła do miejsca skąd pochodziły te korzenne żyły przyklejone do ścian, nie chciałem tam iść, przeciwległy tunel nie ukazywał sobą nic zachęcającego, ot zwykła ciemność która donikąd nie prowadzi. Wybrałeś więc przejście przed sobą, przejść przez wodę która wyglądała jak nieudolna płytka fosa odgradzające pół-krągłe we swym całokształcie schody od reszty tego pomieszczenia... Oraz korzeni porastających do teraz wszystko, ale ledwo sięgających do pomieszczenia do którego prowadziły schody. Ściągając buty przeszedłeś przez wodę a następnie wspiąłeś się parę metrów na górę po dyskowych schodach pozostawiając za sobą mokry ślad swych stóp i przygotowując pochodnię z świecącej krwi.

WZW
Szukaj
Odpowiedz
Kriadasz Offline
Opuszczony
Liczba postów: 548
Liczba wątków: 4
Dołączył: Jul 2018
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Krasnolud
Wiek: 46
#5
01-01-2021, 08:53 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-01-2021, 09:56 PM przez Kriadasz.)
No i chuj, no i cześć, jak to mawiali wiesze narodowi. Kriadaszowi w tamtym czasie co chwila przechodziły przekleństwa pod nosem. Miał już serdecznie dosyć... Nawet jebanego kloca nie mógł zepchnąć ze schodów. Biorąc pod uwagę jego masę i element zaskoczenia powinno mu się to jakkolwiek udać, ale widocznie los miał inne plany. Nim się obejrzał i nim ostatnie nluzgi rozbrzmiały w jego głowie, leżał na zimnym kamieniu, pozbawiony swej broni. Spojrzał na drugiego ze stworów, a później jego wzrok powędrował nieco niżej, na Cerankę. Zmarszczył brwi na krótki moment.
- Pierdolca z wami dostanę...
Mruknął zirytowany i odwrócił się w kierunku schodów. Musieli być wyjątkowo pewni, skoro łapali go w pojedynkę. Drugi nie wyglądał, jakby miał zamiar angażować się w walkę. Kriadasz szybko pochwycił jakiś kamień z dna jeziorka i cisnął nim w giganta na schodach, by jakkolwiek go spowolnić. Następnie rzucił się biegiem po swoją broń, by dotrzeć do niej jeszcze przed pancernikiem. Pochwycił ją i stanął przy schodach, zwrócony bokiem do obu jegomości. Nauczony niedawną próbą przyjął pozycję obronną. Zapewne nie byli szczególnie szybcy.
Informator
Karta Postaci
Szukaj
Odpowiedz
MistrzGry Online
Administrator
Liczba postów: 1,996
Liczba wątków: 123
Dołączył: Nov 2016
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Człowiek
Wiek: ???
#6
01-01-2021, 09:54 PM
Zirytowany, wręcz wkurwionym tym jak nie mogłeś swym stukilowym cielskiem przewrócić wielkiego opancerzone kloca ze schodów zacząłeś przeklinać we swej głowie to wszystko jak i cały ten świat. Nie miało bowiem to sensu, jakbyś się nie starał, jak byś nie podszedł do swoich problemów, rzadko kiedy coś wychodziło a twoi oponenci byli o krok do przodu. Nawet ta tępa pancerna paskuda zachowywała się jakby przewidziała twe ruchy nim się jeszcze na nią rzuciłeś...

[+] Walka o Krasnoludzia Wolnosc
Temat: Kriadasz został znaleziony przez potwornych pancernych, ale inteligentnych mieszkańców podziemi którzy jak się zdawało polowali na niewolników...
Uczestnicy: @Kriadasz  @MistrzGry

Odwracając się w kierunku schodów wygrzebałeś z dna wodnego kamień mniejszy od twojej pięści ale wystarczający by zranić kogoś o zwykłej skórze, jednakże nim rzuciłeś słyszałeś jakieś dziewczyńskie próby wycia przez zakneblowane usta...



Kriadasz
Wycie postanowił zignorować, jako że niewiele wniosło ono do jego krasnoludziego życia. Istoty te były nad wyraz domyślne jeśli chodzi o jego ruchy, co budziło pewne wątpliwości. Kriadasz zerknął jedynie na moment w kierunku Ceranki, by zobaczyć, czy drugi pancernik nie zabiera jej gdzieś. Nie miał co prawda za wiele co z tym faktem zrobić, ale będzie wiedział przynajmniej że zostali sami. Następnie spróbował wykonać swój manewr z toporkiem, po czym ustawić się tak jak zaplanował.



MistrzGry
Wpierw chciałeś zignorować przytłumione wycie ceranki przez zakneblowane usta, ale mimo to postanowiłeś chociaż zerknąć za siebie by zobaczyć co tam się działo, gdyby okazało się że ją gdzieś zabiera, byłoby nawet lepiej dla ciebie...

Jakim zaskoczeniem było gdy widziałeś jak pancerny bydlak podniósł ją wysoko nad swoją głową i nie wyglądało to ani trochę jak zamiar zabranie jej gdzieś daleko od tego miejsca. Wręcz przeciwnie, wyglądało to jak to co chciałeś zrobić z kamieniem we swojej dłoni, ten skurwiel miał zamiar nią użyć i byłeś prawie pewien że celował w ciebie... Więc czy chciałeś dalej kontynuować swój poprzedni plan?



Kriadasz
Nieco skonfundowany krasnolud obrócił się w całości w kierunku stwora. Cóż za idiota... Jeśli byli handlarzami niewolników, to chyba nie wiedzieli co to jest biznes. Tak uszkadzać swój towar... W każdym razie zdecydowanie rozsądniejszym wydało mu się teraz rzucić kamieniem w tego stwora, który dzierżył niewolnicę. Centralnie w jego oczy, tylko tak mógł mu coś zrobić.



MistrzGry
Wziąłeś szybki zamach i rzuciłeś kamieniem w jedne z sześciu sześciu oczów stwora które były ustawione we dwóch kolumnach między paszczą wiecznie odsłaniającą rząd białych ostrych jak brzytwa zębisk.

Nawet trafiając w lewą kolumnę oczu które zamknął nim kamień odbił się twardej pancernej skóry na jego twarzy, stwór wciąż posiadał troje oczu po prawej części twarzy analizujących każdy twój ruch, chociaż w tym przypadku twój bezruch nie dając ci wiele czasu na namysł na kolejnymi ruchami i rzucając w ciebie ceranką gdy za plecami zacząłeś słyszeć ciężkie kroki schodzącej ze schodów istoty która cię wcześniej z nich zrzuciła. Miałeś wiele opcji, ale niewiele z nich mogło skończyć się w dobry sposób, mogłeś złapać lekką cerankę, przyjąć na klatę ten rzut, albo spróbować odskoczyć, pochylić się, rzucić na ziemię bądź szybko skierować w stronę swego topora póki mogłeś to zrobić licząc że rzut ceranką zwyczajnie nie trafi...(edytowane)



Kriadasz
Kriadasz zaczął wbiegać na schody, by pochwycić swą broń. Liczył, że to sprawi iż istota zwyczajnie nie trafi. Zamierzał złapać toporek nim czarny robal uprzedzi go, wtedy będzie myślał co robić, ale sądząc po wolnym tempie w jakim schodził knypek na górze, miał całkiem spore pole do manewru.(edytowane)



MistrzGry
Odwracając się momentalnie i wbiegając na schody prawie potykając się na własnych nogach cudem uniknąłeś zderzenia z lecącą w twoją stronę ceranką. Która wylądowała w wodzie, nawet nie spoglądałaś za siebie by dowiedzieć się jak bardzo nie pancerne paskudztwo nie trafiło tym rzutem, wciąż bowiem byłeś daleko od momentu gdzie byś mógł powiedzieć że masz cokolwiek pod kontrolą.

Doczłapując się wręcz rękoma i nogami do swego topora błyskawicznie złapałeś jego rękojeść zaczynając w tym czasie słyszeć kolejne ciężkie kroki, tym razem w wodzie zagłuszającego te na schodach... Drugi bydlak także zaczął się ruszać w twoim kierunku... Pytanie czy miałeś czas na analizę sytuacji, czy może powinieneś uciekać jak najszybciej tam gdzie wydawało się być 'bezpiecznie'.(edytowane)



Kriadasz
Niestety nie był w stanie stwierdzić co było w ostatnim wyjściu na górze. Sądząc jednak po układzie pomieszczeń, wyjścia tam nie było. Musiał cofnąć się do tuneli, do któregoś z wyjść które ominął wcześniej. Albo przynajmniej zgubić te pierdolone robale. Nie wybrał więc walki, a zamiast tego wsadził broń za pasek, tak żeby nie wypadła, po czym rzucił się w dół. Miał całkiem sporo czasu przez tępo swych oprawców, a na dodatek byli tacy uprzejmi, że podrzucili mu jeńca pod sam nos. Krasnolud spróbował pochwycić Cerankę leżącą u wyjścia schodów, po czym wymijając robala w jeziorku, rzucił się biegiem do wyjścia z sanktuarium. Tego, którym wcześniej tu wkroczył.



MistrzGry
Schowałeś topór za pas i szybko pobiegłeś w dół schodów nim stwór ze schodów mógł cię w ogóle sięgnąć, nawet gdy przyśpieszył swe kroki. Jednakże zamiast uciekać od razu ku jednemu z tuneli, skierowałeś się ku cerance która podniosła się do pozycji siedzącej by uniknąć utonięcia.

Spojrzała ona na ciebie z obydwoma rękoma związanymi za plecami gdy ty podbiegając do niej złapałeś ją za ramię z zamiarem pociągnięcia ją w stronę ku tunelu na lewo od schodów skąd dziwne korzenie zdawały się pochodzić... Nim jednak ją pociągnąłeś usłyszałeś ciężki krok w wodzie zbyt bliski i głośny, następnie poczułeś wodę chlapiącą twe ciało i chwyt tej samej ręce którą złapałeś cerankę. Ciężki bolesny chwyt trzyszponiastej opancerzonej w czarną skorupę dłoni. Drugi bydlak stał tuż przed wami szczerząc swe zęby ku tobie gdy ty i ceranka spojrzeliście na niego... Wiedziałeś teraz jedno, przez próbę pomocy tej dziewczynie niezwykle utrudniłeś sobie ucieczkę ze szponów tych paskudnych stworów...



Kriadasz
Cóż, nie był zbyt szybki. Acz wolał uciec we dwójkę, niż samotnie, jako że Ceranka mogła mieć wiele istotnych informacji. No i wiedział też, że nawet kobiety tej rasy posiadają różnorakie przydatne zdolności. Również te używane w walce. Niestety, nie przyjdzie mu to tak łatwo. Musiał puścić dziewczynę, gdy wielka dłoń pochwyciła jego nadgarstek. Kriadasz warknął krótko i dobył błyskawicznie toporka, zamierzając się do uderzenia prosto w rękę oprawcy. Nawet jeśli jej nie odetnie, to przynajmniej stwór powinien puścić.



MistrzGry
Wolną ręką wyjmując topór zza pasa zamachnąłeś się i rąbnąłeś z całej siły w rękę oprawcy trafiając miedzy w kolczasty pancerz miedzy kolce nie robiąc wielkiego efektu na samym stworze, to też zamachnąłeś się kolejne raz znów nie robiąc wielkiego kompletnie nic.

W tym czasie ceranka wyrwała się z twojego uścisku nim jeszcze ją puściłeś i zanurzyła się torsem oraz głową pod wodę podnosząc nogi by zacząć kopać stwora w przedramię ręki którą cię trzymałaś. W ten sposób obracała nią lekko przez co też chwyt na twoim nadgarstku był coraz bardziej wykręcony, ale też coraz bardziej wystawiana była wewnętrzna część jego przedramienia która nie posiadała czarnego kościstego pancerza, szybko jednak działanie zostało zaniechane gdy stwór z głośnym warknięciem złapał jej nogę drugą ręką oraz podniósł ją tak by tylko głowa już pozostała pod taflą wody, w tym samym czasie próbował on także podnieść ciebie za nadgarstek.(edytowane)




Kriadasz
Kriadasz warknął jeszcze bardziej wściekle. Niestety walenie w jego pancerz niewiele dawało, nie wiedział co ten skurwiel miał na sobie ale był niezniszczalny... Jak chyba wszystko w tym zjebanym świecie. Następny cios więc pokierował nie w nadgarstek potwora, a w jego gębę, prosto w rząd oczu.



MistrzGry
Gdy ceranka wciąż dziko kopała stwora ślepo jedna wolna nogą, twe następne uderzenie ostrzem wymęczonego już ostatnimi czasy toporem powędrowała wściekle w jeden rząd oczu stwora.

Twój topór trafił w cel z ogromną siłą, choć bez uczucia jak ostrze penetruje pancerz stwora przebijając się przez czarną skorupę, jednakże w pewnością zabolało samo uderzenie. Tym mocniej zabolało gdy topór się osunął z gładkiego pancerza a dolny koniec ostrza zahaczył od dolne prawe lewe oko stwora i zanurzając się do środka niczym krótki szpikulec wbijający się w gałkę oczną. Na co stwór zareagował głośnym gardłowym rykiem odbijającym się we twych uszach, a wraz z rykiem podniósł cię wyżej by potem rzucić tobą o płytką wodę w którą wylądowałeś twarzą oraz puszczając swój toporek przez siłę samego uderzenia.



Kriadasz
Przez chwilę leżał w wodzie próbując zebrać się do powstania. Sapał ciężko, z początku nie rozumiejąc nawet do końca co się stało. Bolało go wszystko, a mimo to musiał walczyć. Gdyby tylko to gówno dało im chociaż odrobinę czasu... Krasnolud stęknął cicho i podniósł się, by ocenić skutki swojego ataku. Być może bestia teraz zwijała się z bólu i da im spokój. Gorzej było z jego bronią, Kriadasz zaczął w następnej kolejności rozglądać się za toporkiem.



MistrzGry
Leżąc w wodzie o parę sekund za długo odmówiono ci chociażby szansy by się chociażby podnieść nad taflę wody, bowiem jeszcze nim zacząłeś zastanawiać nad tym co się tak właściwie przed chwilą stało poczułeś wielką ciężką stopę na swych plecach która zaczęła cię przygniatać do dna.

Próbowałeś się wyrwać, szamotać, podnieść tego kto postanowił stanąć na tobie jedną nogą ale z czasem twe mięśnie coraz bardziej odmawiał posłuszeństwa, a twój wzrok coraz bardziej rozmazywał się we zniekształconym przez wodę wersji świata. Po niecałego minucie całkowicie straciłeś przytomność...
WZW
Szukaj
Odpowiedz
Udostępnij temat:            


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

  • Kontakt
  • Ekipa forum
  • Statystki forum
  • Wróć do góry
 
  • RSS
  • Wersja bez grafiki
  • Pomoc
 
Forum software by © MyBB - Theme © iAndrew 2014
Tłumaczenie MyBB PL



Tryb normalny
Tryb drzewa