- Nie mam pojęcia... Z pół dnia? Czy coś... Ciężko powiedzieć nie widząc nieba - odpowiedziała ci driada z zamyśleniem wyłażąc z balii i siadając po turecku na jej krawędzi. Musiała być naprawdę bardzo, bardzo leciutka, skoro mebel nie przechylał się pod jej ciężarem.
- Ktoś przecież musi, co nie? Bo na przyyyykład, o! Gdybyś zaczął umierać, albo podpalił drzewo, ktoś musiałby cię uratować! I wtedy wkraczam ja, cała na biało! - zaśmiała się różowowłosa przekładając na jedno ramię swoją burzę niesfornych loków i bawiąc się nimi, chyba z nudów - No i... Pewnie mnie też chcieli mieć na oku, sporo widziałam na zewnątrz, tam są takie dziwne rzeczy, że nawet sobie nie wyobrażasz... um... Jak właściwie mam do ciebie mówić? Ja jestem Eiyu.
Rozglądając się po pomieszczeniu nie dostrzegłeś wiele więcej, niż poprzednim razem, żeby znaleźć coś, musiałbyś chyba pozaglądać za meble, a tego wolałeś teraz nie robić. Wszystko było na swoim miejscu, wszystko, za wyjątkiem róży. Nigdzie w pokoju nie widziałeś tego cholernego kwiatu, chociaż... Może to i lepiej? W końcu i tak nie chciałeś go oglądać. Zastanawiałeś się, kiedy wreszcie wróci Illiria, kiedy wreszcie będziesz mógł opuścić te cholerne dwa pomieszczenia, w których zostałeś zamknięty. Bo miałeś wrażenie, że jeśli cię stąd nie wypuszczą w najbliższym czasie, chyba oszalejesz.
-Pół dnia spałem? Hmmm... Faktycznie dobrze by było zobaczyć niebo.-
Zamknięcie bez żadnych okien nigdy nic dobrego nie robiło z człowiekiem, szczególnie gdy był zamknięty w wielkim kotle... Ale moje warunki nie były aż tak złe, gdyby tylko pominąć te psychodele z kwiatami wyrastającymi zewsząd. No i co prawda miałem towarzyszkę w tym więzieniu, lepsza tak niż żadna, a też nawet nie postrzegałem jej powoli jaki strażnika, bardziej jak współwięźnia. Szczególnie po odsłuchaniu jej słów, zresztą co to za strażnik który jest praktycznie uwięziony z więźniem, co?
-Akurat podpalenie czegokolwiek tutaj, gdy samemu to jestem, jest ostatnią rzeczą jaką bym miał chcieć zrobić. Zresztą, jakbyś mnie uratowała wtedy?-
Nie widząc nic ciekawe w pomieszczeniu, po prostu skupiłem się na rozmowie, nic się nie działo, nic nie do roboty i aktualnie wolałem o wszystkim innym zapomnieć. A taka nic nie znacząca rozmowa jest zawsze lepsza niż próba odcięcia reki drewnianym nożykiem. -Więc, można powiedzieć że też jesteś więźniem?- Wziąłem głęboki oddech i wypuściłem z siebie powietrze. -Burjan, mów mi Burjan.-
Co mi zresztą szkodzi, najpewniej nikt na tym Elyonie nawet nie znał takiego słowa, a tym bardziej nie kojarzył żadnych istot posługujących się takim mianem... Więc co mi szkodzi, wolę by mnie jednak nazywano Burjanem, a nie chłopcem.
- Coś bym wymyśliła, nie martw się. Ale nie, nie jestem więźniem. Gdybym chciała, wyszłabym stąd. Ale siedzę tu grzecznie i czekam coraz mniej cierpliwie, aż Ilia wróci. Jesteś strasznie nudny. I mrukliwy. Nie to co Sawa, wiesz? - odpowiedziała ci opryskliwie rozprostowując nogi i odchylając się z powrotem do tyłu, wpadając do balii. Cholerna, nadpobudliwa, mała driada zaczęła machać łydkami wystającymi znad drewnianej krawędzi stukając niecierpliwie piętami o jej brzeg. - A poza tym... - zaczęła mówić różowowłosa, ale szybko urwała. Usłyszeliście szuranie i kroki dochodzące z góry, chwilę później w drzwiach pojawiła się twoja ulubiona, białowłosa wiedźma, ze sztyletami w pochwach i biczem zawiązanym dookoła talii, jakby był jakimś paskiem, stała z rękoma opartymi na biodrach i uśmieszkiem w wejściu przyglądając się waszej dwójce.
- Mam nadzieję, że byliście grzeczni - powiedziała a ty zauważyłeś, że nie miała już na sobie bandaży. Skóra na jej brzuchu była gładka, bez żadnych widocznych ran czy blizn. Dziwna sprawa - To jak chłopcze, masz ochotę stąd wyjść? - zwróciła się do ciebie i podeszła bliżej, przyglądając się z zadowoleniem ranie na twym ramieniu. Widocznie i ją radowało, że goiła się dość ładnie i szybko, zbyt szybko... - Słyszałam, że podczas mojej nieobecności wędrowałeś gdzieś... Myślami. Zobaczyłeś coś ciekawego?
Rozmowę przerwała nam jakże wyczekiwany powrót Illiri, co by oznaczało ze spałem nieco dłużej niż pół dnia, albo znacznie dłużej... Cóż, ale biorąc pod uwagę że ta cała Eiyu sama nie była pewna ile czasu minęło, to raczej nie będzie mi dane samemu poznać jakiś to był czas. Zresztą może nawet dobrze, driada wciąż sprawiała wrażenie rozwydrzonego dziecka z którym to coraz mniej miałem ochotę spędzać czas, nie mając nawet zbytnio innego wyboru.
Gdy tylko ta ceranka pojawiła się w wejściu, skierowałem ku niej swe spojrzenie z lekkim zadziornym uśmiechem. Wróciła moja mała wiedźma która mnie opatrzyła i zaprezentowała ten świat, bez bandaży i nieco bardziej zadowolona. Ciekawe gdzie była i co wie o tym co się działo gdy spałem, bo najwyraźniej coś o tym wie, gdy driada raczej nie okazywała żadnych znaków by wiedziała coś na temat mojego dziwnego 'snu'...
-Przez większość czasu spałem na górze we wannie z wstrzymanym oddechem... Oj chętnie stąd wyjdę nim ściany oraz sufit i w tym pomieszczeniu zaczną obrastać tymi czerwww... Nim wszędzie urosną kwiaty, często to się tu zdarza?- Powiedziałem kończąc swój zadziorny uśmieszek, jakże miałem dość tego miejsca... Oraz braku jakiejkolwiek wolności, zamknięty w dwóch pomieszczeniach nie wiedząc kompletnie nic.
Czyżby była Illiria u tej całej Rossphan? Skąd wiedziała o moim śnie, skoro jej tu nie było... Ale wyglądało na to że wiedziała tylko o tym że go miałem, a nie co konkretnie w nim się działo, bo inaczej po co by pytała? -Raczej bym to nazwał snami, bądź wspomnieniami, chyba że sama wiedz o tym coś więcej... Ale bardziej ciekawi mnie, od kogo słyszałaś o tym że 'wędrowałem myślami'?-
Ceranka wbiła tutaj dziwne zadowolona, pytaniami które były nieco dziwne biorąc pod uwagę sytuacji. Dobrze było jednak pogadać z kimś kto ma coś interesującego do powiedzenia i nie myśli tylko o jednym... Kurde, ile ja spałem? Coraz mniej pewny jestem tego co się działo gdy spałem, co się działo w moich 'snach'.
- No nareszcie - mruknęła Eiyu przechodząc obok ceranki w drzwiach i tuptając na wyższe piętro. I tak oto zostaliście sami, ty i kobieta, która się opatrzyła, możliwe też, że uratowała. ta sama, którą widziałeś we wspomnieniach Rosphan. Ostatnie wydarzenia namnożyły w twojej głowie tyle pytań, z jednej strony chciałeś je zadać, ale z drugiej... Miałeś dziwne wrażenie, że mógłbyś nie otrzymać odpowiedzi na większość z nich.
- Jak zapewne zauważyłeś, jest tu całkiem sporo kwiatów. Lubię, je, hoduję je, jestem z nimi związana. A ty z jakiegoś powodu nie możesz ich znieść, czyż nie? - zapytała cię Illiria rozpuszczając włosy z kucyka. Ceranka wyjęła spod stoliczka swoją szczotkę i siadając na łóżku, zaczęła się czesać przyglądając ci się bacznie. - I myślę, że doskonale wiesz od kogo... Burjanie. To miejsce, ono jest pełne emocji z przeszłości, nasycone bólem wspomnień. Może kiedyś poznasz powód. Tymczasem zjedz coś, blado wyglądasz. A potem pokażę ci coś... ciekawego.
Nawet nie spojrzałem na Eiyu gdy ta wychodziła, nie zaznajomiłem się z nią zbytnio, już bliżej byłem Illirii niż niej. Czy nawet jakiekolwiek strażnika jaki mnie pilnował w mym życiu niż tej driady która najwyraźniej po całej dobie dopiero postanowiła zawołać mnie sprawdzając czy jeszcze żyje... Zabawne i żałosne w pewien sposób, ale cóż, ja nie jestem wcale gorszy, w końcu prawie utonąłem w wannie zasypiając w niej... We wannie...
Hmmm... Jedzenie, po tym jak zjadłem ziemniaka zasnąłem, miałem dziwny sen i obudziłem się otoczony kwiatami i ich płatkami, o nie. Zdecydowanie wciąż nie miałem apetytu po tej pobudce która mimo wszystko była tak nie niedawno. -Tyle że wcześniej nie mówiłaś nic o tym, że te będą wyrastać ze ścian nawet podczas twej nieobecności... Ani że zobaczę Ru...-
Złapałem się za bandaż który owinąłem wokół swej ręki gdy ceranka przechodziła obok mnie sięgając po szczotkę pod stolikiem. Wciąż od niego się nie odsuwałem, ale za to obróciłem się w jej stronę, pierwszy raz chyba naprawdę miałem ochotę z nią porozmawiać, zadać jakieś pytanie, otworzyć się... Na temat tego co się działo podczas jej nieobecności, gdyż nikt inny nie będzie mi wstanie na nie odpowiedzieć niż ci którzy byli przy tym. -...Rossphan oraz ciebie. Zamiast spokojnej kąpieli, doznałem tej waszej przeszłości prawie się przy tym topiąc. Ale po co mi to pokazujecie? Po jakiego przedstawiacie mi kolejne pytania bez odpowiedzi, co takiego się stało na tej waszej wyspie co wywoływało u tej waszej Pani ból. I czemu, czemu mi to wiedzieć? Co mi się stało przez ten sen?-
Wstałem znad stołu spoglądając na swoją zabandażowaną rękę którą wciąż trzymałem drugą dłonią, a potem przerzucając wzrok na Illirie. Nie potrzebowałem jedzenia, potrzebowałem kurewskich odpowiedzi bo zaraz oszaleje w tym zamknięciu. -Doprawdy, jedzenie jest jedną z ostatnich rzeczy o jakich teraz myślę. Jeśli to co zamierzasz mi pokazać jest odpowiedzią na cokolwiek co mnie teraz dręczy, to prowadź.-
Do kurewskiej zarazy czerwicowej, mam dość tych zagadek i niewiadomych. Nie mogę sobie dłużej tego wszystkiego tłumaczyć po prostu 'magią', potrzebuje odpowiedzi albo wolności... Wolności na której sam odnajdę prawdę na pytania które mnie dręczą, a potem, potem obiorę ster na prawdziwy cel.
- Zdarza się - odpowiedziała ci Illiria wzruszając ramionami i spoglądając ze zmrużonymi oczyma na twoją obandażowaną dłoń. - Gdzie dokładnie widziałeś mnie i Rosy? Nie wiem co dokładnie zobaczyłeś, mój drogi, nie siedzę ci w głowie przecież - stwierdziła ze spokojem, zupełne przeciwieństwo ciebie w tamtej chwili i odłożywszy szczotkę na pościel powoli wstała. Jeslibyś nie miał zamiaru się wyrywać, złapała delikatnie w obie dłonie twoją obandażowaną dłoń i spojrzała w górę, na twoją twarz.
- A jeśli chcesz wiedzieć, co ją boli, powinieneś zapytać ją o to osobiście. To nie są sprawy, o których ktokolwiek ma ochotę rozmawiać. Ty też... Nie masz ochoty rozmawiać o różach, czyż nie? Chodź - powiedziała ceranka puszczając twoją dłoń i obracając się do ciebie tyłem. Wtedy niczym olśnienie coś do ciebie, a właściwie twoich oczu, dotarło. Tym co Illiria miała owinięte dookoła talii nie był jej bicz, jak ci się wcześniej wydawało. Nie, to był wychodzący ze spodni biczowaty, ciemny ogon z kolczastą końcówką, która teraz znajdywała się na plecach dziewczyny. Czyli jednak Eiyu mówiła prawdę. Aż kusiło, żeby sprawdzić, czy naprawdę ceranie nie znosili ciągnięcia za ogon.
- Wiesz, zadajesz mi cały czas takie pytania, jakbyś myślał, że jestem jasnowidzem. Nie wiem, co dokładnie widziałeś, co ci się stało ani co cię dręczy, chłopcze, dopóki mi o tym opowiesz. Jak już wspominałam, nie jestem na szczęście wszechwiedząca - dodała po jakimś czasie Illiria prowadząc cię w dół, z powrotem do piwniczki. Klapa w podłodze sama się przed nią otwarła, tak samo drzwi i tak oto staliście w ciemnościach zakłócanych jedynie przez światło padające z zewnątrz. Illiria przykucnęła przy klapie w piwniczce i bez słowa wyjęła z kieszeni klucz, którym otworzyła kłódkę. Otwarła właz jednym szybkim ruchem ukazując ci pod spodem jedynie ciemność. Ciemność zakłócaną lśniący w ciemności, tak dobrze ci już znany złoty pył. Ceranka spojrzała na ciebie, w mroku nie byłeś w stanie dojrzeć jej twarzy, zresztą prawie niczego nie byłeś w stanie dojrzeć. Dziewczyna wydawała się czekać na twoją reakcję kucając pochylona nad pustką pod wami. Więc teraz wszystko zależało od ciebie, postanowisz z powrotem zanurzyć się w tej nieznanej ci ciemności ryzykując utratą własnej woli i wspomnień? Czy może odwrócisz się na pięcie wybierając ścieżkę rozsądku?
Zaśmiałem się lekko na jej odpowiedź powtarzając ją samemu. -Zdarza się... Gdzie? W twojej łaźni, jej oczami widziałem ciebie, a potem ją w dziwnym sennym miejscu. -
Nie zamierzałem się wyrywać, choć wzdrygnąłem rękoma gdy ta złapał mą dłoń. Miałem ochotę ją wyrwać i rzucić się na nią, zmusić do odpowiedzi na me pytania, na temat tego po co ta cała szopka. Nienawidzę gdy ktoś się tak ze mną bawi, zmyślnymi sztuczkami, pokazami i manipulacjami, a póki co to właśnie tylko to dostrzegałem w tym zamknięciu. -Zapytałem, i jak zwykle nie odpowiedziano mi. Mam ochotę poznać jakieś odpowiedzi... Konkretne odpowiedzi.-
Czyli jednak miała ogon, długi ogon owinięty wokół pasa... I nie, nie miałem ochoty ciągnąć za ten ogon ani spoglądać tak nisko by go widzieć. Wolałem się na swojej skórze nie dowiadywać do czego ten 'biczowaty' ogon jest zdolny. Zresztą wciąż jestem na łasce tej wiedźmy i jej zdolności otwierania tych drzwio-ścian czy klap w podłodze, przynajmniej dopóki sam nie będę do tego zdolny. -Dziwne, bo cały czas miałem wrażenie że to ktoś z waszej trójki cały czas mi zadaje pytania... Myślałem też że wiesz co się działo, skoro wiedziałaś o tym że to się stało. Że zasnąłem we twej wannie, że obudziłem się w dziwnym śnie, ciemnym miejscu przez które przeplatały się wielkie pnącza od kolumn kierując się ku dziwnej złotej sadzawki. Nad którą to była ta wasza Pani przybierająca postać z moich odległych wspomnień. Nic z tego nie rozumiem, tak samo jak to czemu tu jestem.-
Zaprowadziła mnie z powrotem do swojej piwnicy, jak się spodziewałem, by pokazać mi co jest pod tą słynną klapą zapieczętowaną przez metalową kłódkę. Otwarła ją ukazując mi... Ciemność, super, przez tą ciemność widzę wszystko kurwa, co ja nietoperz? Miałem tam zejść? Nie widzę nawet żadnej drabiny, tylko cholerny złoty pyłek zbytnio kojarzący mi się z moim snem oraz tym co mam na ręce... Ale jeśli tam mają być moje odpowiedzi... -Wybacz, ale nie widzę w ciemnościach. Jeśli mam tam zejść to potrzebuje światła.-
O ile Illiria nie miała żadnych wątów, to ruszyłem po dziwny świecący kamyk na rzemyku który powinien być przy drabinie na górę. Następnie z nim wróciłem i kucając przyjrzałem się nieco oświetlonym ciemnością. O ile nie było tam nic niepokojącego i była jakaś drabina bądź inny pewnik że nie spadnę zabijając się, to miałem zamiar tam zejść... Jeśli jednak dostrzegłem coś niepokojącego, bądź usłyszałem coś takiego to zamierzałem się jeszcze chwilę zastanowić. Nie mogłem poddać się moim chęciom dowiedzenia się czegoś ryzykując własnym życiem...
Illiria długo nie trzymała twojej dłoni, po chwili ją puściła nawet nie patrząc na ciebie. - Chcesz konkretnych odpowiedzi? To słuchaj. Nie wszystko na Elyonie jest pięknie zaplanowane i poukładane. Wierz mi nikt, a już najmniej Rosphan, nie chciałby, żebyś oglądał jej wspomnienia z przeszłości. To samo się tyczy wizyty w tamtym miejscu. Jednak coś cię tam przyciągnęło, tam samo jak przyciągnęło cię do mnie. Pojawiłeś się w końcu w moim domu i to nie mógł być przypadek, chłopcze. Tylko jeszcze nie wiem dokładnie, co to dla nas wszystkich oznacza. I nie wiem co ci się stało przez sen, ty mi powiedz - odpowiedziała ci ceranka nieco podirytowana twoimi ciągłymi pytaniami. Tak jakby to ona miała być wyrocznią, wszechwiedzącą istotą. Najwyraźniej nie, najwyraźniej i ona nie wiedziała i widziała wszystkiego. I, najwyraźniej, twoje pytania jak denerwowały. W sumie to nawet dobrze, wreszcie udało ci się przebić przez tą kamienną maskę chłodnej uprzejmości, pozorów gościnności.
- I, słuchaj chłopcze, jesteś tylko gościem, to taki uprzejmy zamiennik na nieznajomego, potencjalnie niebezpiecznego intruza. Nie sądzisz iż oczekiwanie, że zdradzone zostaną ci wszystkie sekrety tej krainy, jest nieco... Nierozsądne? - zapytała cię Illiria wpatrując się w ciemność pod wami tam, gdzie wcześniej byłą zasłaniająca ją klapa. Nie ruszyła się z miejsca, gdy poszedłeś po kamień, trwała znieruchomiała w tej samej pozycji. Poświecenie w dół wiele nie dało, światło ginęło pochłaniane przez wszechobecną ciemność. Zorientowałeś się jednak, że w dół nie prowadziło dosłownie nic, żadna drabina, żadne schody. Nawet nie lina.
- To miejsce, w którym byłeś... Ono istnieje naprawdę. I lepiej żebyś nigdy w rzeczywistości się w nim nie znalazł. To zaś co tutaj widzisz, to jedna z żył prowadząca do niego. Możesz tam wejść, jeśli chcesz. Może nawet uda ci się wrócić... Drugiej takiej szansy nie dostaniesz.
06-17-2020, 11:47 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-20-2020, 12:43 AM przez Burjan.)
Woah, w końcu udało mi się wytrącić tą ostoję spokoju. Mi samemu, a nie jakimś czynnikom zewnętrznym które wcześniej spowodowały już u niej łzy i inne takie, dobrze... Bardzo dobrze, skoro dało się ją zdenerwować to w końcu bym też wytrąciłbym ją z równowagi na tyle że bym wymusił na niej jakieś inne działania. Zresztą tak ja teraz, mnie też ona irytowała, nazywanie mnie gościem, gość może wyjść kiedy chce. Mnie tu więziła i niech nie próbowała temu zaprzeczać, bliżej już było mi do intruza, tyle że nie 'włamałem' się tu z własnej woli.
-Już odpowiedziałaś mi na najważniejsze pytania, dzięki.-
Odpowiedziałem z lekkim uśmieszkiem, właśnie poznałem odpowiedź na najważniejsze pytanie, czyli 'czemu'. Jak się okazała Illiria tego nie wie, nie tyle co ona, co sama jej Pani może tego nie wiedzieć. Wie że to wszystko nie jest przypadkiem, ale też nie wie czemu to się stało, a stały się rzeczy których prawdopodobnie Rosphan nie chciała nawet by się stały... Sam zresztą bym nie chciał by ktoś grzebał w moich wspomnieniach. To samo by się tyczyło mojej obecności 'tam', nie była ona zbytnio pożądana z tego co mówi ceranka. Zresztą miałem też podobne wrażenie gdy przez większość czasu ignorowano mą obecność... A skoro to wszystko nie działo się za pośrednictwem planu tych wiedź, to gdzie indziej powinienem szukać odpowiedzi, nie mam więc już powodu by dłużej siedzieć w tej zasranej wieży...
-Cóż, w takim razie chyba dołączę do tych sekretów... Mam jakąś gwarancję że wpadając tam nie połamie sobie nóg?-
Odpowiedziałem i zadałem pytanie siadając na krawędzi klapy. Jeśli nie miałbym dostać żadnej konkretnej odpowiedzi, to bym zrzucił tam świecący kamyk i liczył do momentu aż ten nie spadnie na sam dół obserwując i wysłuchując go. Tu już niczego się nie dowiem, nie od Illirii... Za to tam, gdzie indziej szukać odpowiedzi jak nie w miejscu zbrodni? Niewiele mam do stracenia, a zawsze to jakaś alternatywa od bycia uwięzionym w tym miejscu po wsze czasy, przecież wiem że po tym tygodniu by mnie tak po prostu nie wypuścili. A tutaj? Może w 'Labiryncie Minotaura' odnajdę inne wyjście, inne możliwości...
A właśnie, co bym prawie zapomniałem, chciałem się chwilę też skupić na ty czy wyczuwam stamtąd jakiś ruch powietrza, może źródło chłodu w tej piwnicy, bądź prostu jakikolwiek po prostu jego ruch.
- Jedynie moje słowo - odpowiedziała ci Illiria ze złośliwym uśmieszkiem zakładając ramiona na piersi i prostując się - To jak, wybierasz wiedzę czy niewiedzę... Burjanie? - zapytała ceranka, gdy ty obserwowałeś, jak świecący kamień spada w ciemność, aż jego blask w końcu niknie pochłonięty przez nieprzeniknioną czerń pod wami. Nie usłyszałeś żadnego dźwięku uderzenia o podłoże, jak gdyby to cholerne świecidełko zawisło gdzieś w powietrzu w tych ciemnościach.
Tak więc wybór wydawał się być pozorny. Czy naprawdę skoczyłbyś w nieprzeniknioną pustkę, ciemność bez dna? Czy byłeś aż tak zdesperowany, by poznać wreszcie jakieś odpowiedzi? Illiria w końcu powiedziała, że nie dostaniesz drugiej szansy na to. A właśnie, jeśli o cerankę chodziło, wycofała się pod ścianę, opierając się o nią i przyglądając tobie bacznie. Szkoda, że wyrzuciłeś właśnie wasze jedynie źródło światła, bo bez niego ciężko było ci cokolwiek dojrzeć.
Więc mam jedynie jej słowo, a kamień wydawał się spadać tak długo że zniknął mi z oczu... Bez żadnego dźwięku, bez uderzenia we dno tej dziwnej dziury, zresztą, tu wszystko było dziwne. Od wszystkich tych dziecio-kobiet, magii, czy nawet kwiatów które wydawały się móc wyrosnąć ze wszystkiego. Decyzja była prosta, prostsza niż wszystko inne odkąd się obudziłem w tej drzewnej wieży...
Czy byłem aż tak zdesperowany by poznać jakieś odpowiedzi, byłbym wstanie dla nich zeskoczyć do tej dziury? W życiu, nie będę ryzykować życia dla tych odpowiedzi których równie dobrze może tam nie być... -Słowo to za mało, ale wypadałoby odzyskać twój kamyczek Illirio, więc...-
Wypowiadając ostanie słowo podniosłem otwartą dłoń w stronę ceranki na znak pożegnania się i natychmiastowo zsunąłem się do otchłani. Odpowiedzi nie były tego warte, ale być może jedyna szansa na ucieczkę z tego miejsca o własnej woli to co innego. Nawet jeśli była to pułapka, jeśli miała po prostu mnie dość, a na dole czekała mnie tylko śmierć... Kto nie ryzykuje ten nie wygrywa, przynajmniej cokolwiek się nie stanie wyjdzie na moje. Nie będę już w tym cholernym kwiacianym domku Illirii, może trafię do gorszego miejsca a może nie, ale przynajmniej nie tam.
Ceranka dała mi w końcu słowo, może wyjątkowo mówi prawdę tak samo jak wcześniej, przy odrobinie szczęścia odzyskam też jej świecący kamyk... Z pewnością mi się tam na dole przyda, jeśli trafię do tego samego miejsca to tym razem będę miał przynajmniej ze sobą jakieś światło. Mam nadzieje że prócz tego kamyczka faktycznie będą mnie tak czekać jakieś odpowiedzi bądź cokolwiek innego wartego wskoczenia do tej zasranej ciemności... Mam też nadzieje że ta czerń mnie nie 'wypluje' z powrotem do piwnicy Ilirii, byłoby to niezwykle irytujące i chyba nawet możliwe.
Nie mając w sumie zbytniego wyboru, jako że siedzenie w więzieniu, nie ważne jak wygodnym, średnio ci odpowiadało, wskoczyłeś do ciemnej dziury. W sumie uczucie nie przypominało spadania, a jeśli już - to taki spowolnione, jakbyś wpadł do wody i powoli opadał na dno. Ciemność otulała cię gęstą, przytłaczającą kołdrą a złote drobiny wirowały wokół twojego ciała. Zobaczyłeś jeszcze nad sobą, jak Illiria zamyka klapę, zanim zapadła kompletna ciemność, w której widoczny był jedynie ten cholerny pyłek, pyłek, który mimo że błyszczał, niczego nie oświetlał.