• Portal
  • Forum
  • Szukaj
  • Użytkownicy
  • Kalendarz
  • Pomoc
  • Dodatkowe
Statystyki forum
Ekipa forum
Pokaż nowe posty
Pokaż dzisiejsze posty
Login to account Create an account
Zaloguj się
Login:
Hasło: Nie pamiętam hasła
 

  Nekron Lokacje Elyon Lasy Caranet Dziupla

First Post - Dziupla
MistrzyniGry Online
Administrator
Liczba postów: 630
Liczba wątków: 47
Dołączył: Nov 2016
Płeć: Kobieta
Rasa: Człowiek
#1
05-22-2020, 04:44 AM
[OPIS LOKACJI]

Szukaj
Odpowiedz

Strony ({1}): « Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
Tryby wyświetlania wątku
Dziupla
MistrzyniGry Online
Administrator
Liczba postów: 630
Liczba wątków: 47
Dołączył: Nov 2016
Płeć: Kobieta
Rasa: Człowiek
#16
05-24-2020, 01:56 AM
- Elyon, taka wyspa. Z tego co zrozumiałam, tutejszy bóg, czymkolwiek właściwie jest ratuje sobie jakieś ofiary losu i je tu wrzuca. Znaczy się niekoniecznie tu, na Elyon. Na stały ląd raczej. No ale ciebie musiał oczywiście wrzucić mi do domu, chociaż... W sumie to nawet dobrze się składa. Moi pobratymcy mogą być... Odrobinę bardziej agresywni.

Gdy uniosłeś rękę a twoje blizny zostały oświetlone przez dziwny, biały kamień wiszący na szyi dziewczyny, ta zaczęła się bez skrępowania im przyglądać. Gdy odmówiłeś przyjęcia od niej kwiatka, dostrzegłeś na jej twarzy grymas niepasujący do tej całej uroczej, kwiatowej otoczki. Westchnęła ciężko kładąc różę na podłodze na środku pomieszczenia.

- Dobrze, to sobie poczekamy - odparła pochylając się by unieść lekko suknię tak, aby jej nie przydeptywać. Sięgała w końcu do ziemi. Potem podeszła do ciebie zatrzymując się o krok od ciebie. To uświadomiło ci, jak duża różnica była w waszym wzroście, dziewczyna sięgała ci właściwie pod pachę, jak dziecko.

- Słuchaj, ja nie mogę cię stąd wypuścić, jeśli nie weźmiesz tego kwiatka. I wierz mi, trzymanie cię tu wcale nie jest dla mnie kuszące. Ale zrobię to, jeśli nie ulegniesz - powiedziała wyciągając wskazujący palec do góry i dźgając cię nim lekko w mostek, jakby dla podkreślenia swoich słów.
Szukaj
Odpowiedz
Burjan Offline
Mieszkaniec
Liczba postów: 108
Liczba wątków: 2
Dołączył: May 2020
#17
05-24-2020, 02:57 AM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-24-2020, 03:05 AM przez Burjan.)
Gdy Illiria odkładała na ziemię róż,ę na którą zresztą nie mogłem już patrzeć, wędrowałem sobie wzorkiem po wyższych partiach ścian pomieszczenia jak i po samym suficie. To był jakiś żart, nie rozumiałem połowy tego co ona mówiła, ale zrozumiałem na pewno jedno, że niby jestem na jakiejś wyspie... Na jakiej kurwa wyspie? I o co chodziło jej z pobratymcami? Czyżby było więcej jej podobnej wiedźm? Teraz to nawet traciłem pewność w tym że jest wiedźmą, a raczej jakimś stworem z mitologii czy książek, a te rogi mogły być naprawdę jej własne... W końcu wiedźmy podobno nie mają pobratymców, to zwykłe samotne wynaturzenia, a przynajmniej nimi powinny być.

Nim jeszcze Illiria do mnie podeszła to spytałem ją o parę rzeczy, wciąż byłem poddenerwowany i zagubiony we własnych myślał, nie zapowiadało się też by to miało się w najbliższym czasie zmienić.
-Jacy pobratymcy? O jak bardzo innym świecie mówisz, jest to jakiś zaginiony kontynent? I o co ci chodzi z tą pierdoloną różą!?-
Nagle gdy mała wiedźma podeszła dźgając mnie w mostek, zniżyłem swój wzrok. Prawie natychmiast złapałem lewą dłonią jej rękę dźgającą mnie w mostek by ta nie mogła tego dalej robić, jakby chciała ją wyrwać to nie zamierzałem jej tego specjalnie utrudniać. To nie był jeszcze czas żeby siłą opuścić to miejsce, jeszcze nie... Martwiło mnie z jaką powagą ta dziewoja mówiła cały czas, jakby głosiła prawdę, prawdę która mnie przerażała. Jakbym miał teraz uciec, a to co ona mówi byłoby prawdą chociaż po części, to by się zapewne okazało że na zewnątrz będzie znacznie gorzej niż tutaj, a tym bardziej nocą... Musze się wpierw też czegoś dowiedzieć, czegoś więcej niż nazwy wyspy i wiedzy że nią jest, a to że nią była wcale nie ułatwiało niczego. W dodatku tylko denerwowałem się na myśl, że ta nie chciała mnie wypuścić tylko dlatego że nie chciałeś od niej przyjąć róży, a skoro nie chciała tego zrobić tylko z tego powodu, to oznaczało że jest z nią coś nie tak...
-Wiezienie kogoś za to że nie chce przyjąć kwiatka? Jeśli mam być szczery, to póki co to... To wszystko przypomina mi bardziej jakiś sen, koszmar jakim męczy mnie mój umysł, i chętnie poczekam aż się z niego obudzę nie robiąc kompletnie nic.-
KP
Informator
Szukaj
Odpowiedz
MistrzyniGry Online
Administrator
Liczba postów: 630
Liczba wątków: 47
Dołączył: Nov 2016
Płeć: Kobieta
Rasa: Człowiek
#18
05-24-2020, 12:48 PM
Spoglądając na sufit i ściany nie dostrzegłeś właściwie niczego ciekawego, poza samym faktem, że zrobione były z nieobrobionego, chropowatego drewna bez ładnych widocznych łączeń. Wydawało ci się, ze nie ma ono żadnego "drewnianego" brązowego koloru, tylko jasny szary, ale w sumie w tych ciemnościach ciężko było stwierdzić. Poza tym... Może po prostu ktoś je pomalował farbą. To i tak nie był twój największy problem. Wyspa. Czyli byłeś na jakiejś cholernej wyspie? Wyspie na której potencjalnie było więcej takich rogatych, dziwnych stworzeń? Nie zapowiadało się to zbyt dobrze...

Gdy zacząłeś wyrzucać z siebie kolejne pytania do Illiri, ta uniosła przedramiona wnętrzem dłoni do ciebie, uśmiechając się lekko. Chyba ten gest miał cię w jakiś sposób uspokoić, ale od tego stanu dzieliły cię cale kilometry.
- Inni ceranie. Takie małe, urocze stworzonka z rogami i ogonami. Tylko chapać możemy mocno - powiedziała szczerzą swoje białe ząbki. I gdyby im się przyjrzeć to rzeczywiście, wydawały się dość ostre, szczególnie kły. Nie były jakoś specjalnie wydłużone w stosunku do ludzkich, ale zdecydowanie wyprofilowane tak, by mogła się porządnie w coś (a może kogoś?) wgryźć.
- Elyon jest... Ehhh, to długa historia. Skoro i tak planujesz tu zostać na dłużej, opowiem ci ją później. Co zaś się tyczy róży, jest to dar od Pani tej ziemi. Ktokolwiek chce odwiedzić nasz dom, musi ją przyjąć.

Gdy złapałeś jej nadgarstek, ona wcale nie próbowała go wyrwać, wręcz przeciwnie, podeszła jeszcze bliżej zadzierając głowę do góry.
- Przykro mi, ale z tego koszmaru da się obudzić w tylko jeden sposób... Chłopcze. Taki ostateczny - odrzekła chłodno i odwróciła się zabierając dłoń z twojego uścisku. Podeszła do regału i zdjęła z niego słoiczek z czymś czarnym w środku. Z nim w jednej ręce i nożem w drugiej przyklękła na podłodze plecami do ściany, tej samej pod którą wcześniej siedziałeś. Odłożyła te dwie rzeczy na ziemię i podciągnęła suknię, by ta jej nie zawadzała, gdy usiadła na piętach. Usadowiwszy się już, dość sztywno zresztą, zdjęła przykrywkę ze słoika i umiejscowiła go na swoim podołku trzymając w obu dłoniach. Zamknęła oczy i... tyle. Nic się nie działo. Nawet jeśli chciałbyś z nią dłużej rozmawiać, ta chyba nie była na to chętna. Twoją uwagę za to zwrócił nóż leżący przy jej prawym boku.
Szukaj
Odpowiedz
Burjan Offline
Mieszkaniec
Liczba postów: 108
Liczba wątków: 2
Dołączył: May 2020
#19
05-24-2020, 02:17 PM
No i dowiaduje się więcej, rzeczy których chyba wolałem nie wiedzieć. Wiedźma próbuje mi wmówić że nie jest wiedźmą a jakąś ceranką? Cerą? Czerwica wie jak się to coś odmienia, rogi można doczepić jak w teatrze... Nie wmówi mi że są prawdziwe, zęby można piłować żeby był ostre, a żadnego ogona to ja nie widziałem. Do tego różą jest darem od Pani tych ziem? No ja pierdole kurwa, nie wierzę, nie wierzę że trafiłem do miejsca gdzie symbolem rządzącej osoby tych ziem była pierdolona róża, jak to się mówi 'deja vu'? A co jeśli to jakiś przeżyły Rozvert? Co jeśli to wszystko to jakaś pokręcona zemsta ostatniego Rozverta na ostatnim Burjanie? Za to że jako 'jedyny' żywy, opuściłem posiadłość Martera. Już to miało większy sens niż wmówienie mi że jakimś cudem, uratowany od śmierci pojawiłem się na innym świecie.

Gdy wyrwała rękę to przestając opierać się o ścianę, znów zdenerwowanie zacząłem chodzić w te i we wte, gdy ta wzięła kolejny słoik z regału. Musiałem się przyjrzeć co tym razem robi, wiedźma czy cera, nie wiem co by było gorsze ale musiałem ocenić co jest prawdą a co kłamstwem.
-Chyba sobie żartujesz, chcesz mi wmówić że te rogi wyrastają ci z głowy jak jakiemuś demonowi? I że jeszcze masz ogon?... Cała nosisz się w różach, wszędzie pachnie różami, dałaś mi do jedzenia 'różaną' słodkość a teraz chcesz mi wmówić że Pani tych ziem chce mi wręczyć róże? I co jeszcze? Powiesz że w herbie ma róże, a jej nazwisko rodowe zwie się Rozvert!?-
Znów oparłem się zdenerwowany plecami o ścianę, ty razem o ścianę blisko drzwi, by ze założonymi na siebie rękoma i ukrytymi bliznami obserwować co ta wyczynia znów wyczynia. Powoli traciłem już panowanie nad sobą w tej sytuacji, chciało mi się już nawet śmiać z tej całej sytuacji, to wszystko było zbyt... Zbyt przypominające o tej większej połowie mojego życia i tego co uczyniłem. Jeśli los lub mój umysł chciał mnie teraz za to wszystko ukarać, to wystarczyło by żebym spłonął żywcem, żeby stało się to co powinno się stać siedem pierdolonych lat temu.

Już nawet nie wiedziałem o co jej chodzi, brzmiało to wszystko bezsensu. Uratowany, opatrzony i nakarmiony po to żeby mnie nie wypuścić tak długo aż nie podniosę pierdolonej róży albo nie sczeznę? I co ona teraz w ogóle kurwa robiła? Chyba nie myślała że nie zauważę tego noża leżącego tak przy jej boku, kuszącego tak bardzo że chciałem szybko podnieść i go zabrać, a potem... Nie, to by było zbyt łatwe, to była pułapka, haczyk, a może tego właśnie chciała? Żebym właśnie to zrobił? Zagroził jej, rzucił się na jej życie z nożem w ręce? Po co by się zamykała tu ze mną? A może to tylko mi się wydawało? O ile dalej nie miało się nic dziać, zamierzałem sprawdzić dla pewności czy te drzwi są zamknięte.
KP
Informator
Szukaj
Odpowiedz
MistrzyniGry Online
Administrator
Liczba postów: 630
Liczba wątków: 47
Dołączył: Nov 2016
Płeć: Kobieta
Rasa: Człowiek
#20
05-24-2020, 02:39 PM
- Nie, nie Rozvert. Phervis. Rosphan Phervis, nie żeby miało ci to coś mówić, nie jesteś stąd. Uspokój się, chłopcze - odrzekła Illiria zaskakująco spokojnie i powoli, jakby się obawiała, że czegoś nie zrozumiesz. Nie ruszyła się przy tym nawet o milimetr a powieka ani jej drgnęła. Może mógłbyś teraz podejść, tak powolutku i zabrać jej nóż? W końcu jak to drobne stworzenie przyodziane w sukienkę do ziemi miałoby z tobą walczyć? Spojrzałeś na jej drobne rączki i wąską talię zastanawiając się, na czym może polegać ta pułapka.

Podszedłeś do drzwi z zamiarem sprawdzenia, czy na pewno były zamknięte i... Napotkałeś pewien problem natury technicznej. Drzwi nie miały klamki, uchwytu, no nic. Nawet dziurki na klucz. Iluzja? A może jakaś sprytna sztuczka? Jedyne co wiedziałeś to to, że chyba samemu nie dasz rady utworzyć tych drzwi. Może ewentualnie jakoś je rozłupać? Zniszczyć? Odwróciwszy się w stronę Illiri zobaczyłeś, że... Z jej słoiczka z czarną mazią wyrastały jakieś małe pędy. Dziwne, mógłbyś przysiąc, że wcześniej ich nie było...
Szukaj
Odpowiedz
Burjan Offline
Mieszkaniec
Liczba postów: 108
Liczba wątków: 2
Dołączył: May 2020
#21
05-24-2020, 03:02 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-24-2020, 03:06 PM przez Burjan.)
Uspokój się kurwa, sama się uspokój w mojej sytuacji, zazwyczaj wszystko planowałem, na wszystko byłem gotów i wiedziałem gdzie byłem oraz co robić. Nigdy też los nie był dla mnie aż tak kurewsko wredny, z tymi wszystkimi kurwa różami i nazwami. Rosphan, kurwa Rosphan, jestem prawie na pewno pewien że w języku sąsiadującego państwa rosa oznaczała właśnie róże, do tego to nazwisko rodowe brzmiało dziwnie podobnie. Chuj mnie już obchodził ten nóż, jeśli ta Illiria faktycznie była małą kruchą dziewczynką, to z nożem czy bez, byłbym wstanie ją powalić bez żadnego problemu nawet gdyby miała miecz w ręce, uczył mnie nie byle jaki fechmistrz i nie jeden raz wykorzystałem te nauki.

Za to czego potrzebowałem właśnie zdecydowanie bardziej od noża, klamki, pierdolonej klamki w drzwiach bo tutaj jednej brakowało. Nawet dziurki po kluczu? Żadnego śladu po jakiejś klamce czy uchwycie? No to teraz tym bardziej przypomina mi to sen, drzwi bez klamek, wszędzie róże, wiedźmia dziewczynka z rogami i różami... Ja pierdole zaraz oszaleje, zacząłem się szczypać w lewą rękę przy nadgarstku licząc że się obudzę i myśląc że to może coś co było w tamtym napitku bądź kanapce z dżemem. Że nie kazałem jej najpierw ugryźć trochę czy wypić... Widząc też jak coś wręcz wyrasta ze słoika, zacząłem obmacywać drzwi w poszukiwaniu czegoś czego widać. Jeśli niczego nie znalazłem, to szerokim łukiem w okół Illirii podszedłem do klapy, wskazując w trakcie przechodzenia na słoik dwoma palcami, jakby trzymając odległość i zasłonić się w razie czegoś przed czymkolwiek co by mogło z niego wystrzelić... A jeśli to był sen to mógłby być to sam diabeł.

Musiałem sprawdzić też samą klapę, dało się ją chociaż lekko podnieść, czy kłódka aby na pewno tam wciąż była, a jeśli była to jak z jej jakością na pierwszy rzut oka z bliska. Potem miałem zamiar sprawdzić koszyk przyniesiony przez Illirię, co w nim mogło jeszcze być o ile światło wychodzące z kamienia na jej naszyjniku mi pozwalało... Właśnie, jej naszyjnik, szybko straciłem zainteresowanie koszykiem, już nawet nie patrząc nawet gdzie chodząc, podszedłem do niej i kucnąłem. Chyba na prawdę już traciłem powoli kontakt z rzeczywistością, zacząłem to wszystko traktować bardziej jak jakiś sen niż rzeczywistość. To też miałem zamiar się bardziej przyjrzeć świecącemu kamieniowi, a potem też samej Illirii... Może czasem zerkając na słoik z którego wychodziło nie wiadomo co, a może nie, na pewno nie jeśli coś bardziej przykuje moją uwagę na samym świecącym kamieniu bądź Illirii, a o to teraz nie było trudno.
KP
Informator
Szukaj
Odpowiedz
MistrzyniGry Online
Administrator
Liczba postów: 630
Liczba wątków: 47
Dołączył: Nov 2016
Płeć: Kobieta
Rasa: Człowiek
#22
05-24-2020, 11:49 PM
Drzwi w istocie nie miały ani śladu po jakiejś klamce, były gładkie bez żadnych rowków czy czegokolwiek innego. No normalnie jak zamknięte na stałe. A słyszałeś przecież nie tak dawno temu ich trzaśnięcie. Pewnie była to sprawa tej cholernej, różanej wiedzmy. Po chwili poddałeś się stwierdziwszy, że tutaj nic nie wskórasz. Podszedłeś do klapy w podłodze obchodząc Illirię szerokim łukiem - szczęśliwie nic z jej słoika nie wystrzeliło. Spróbowałeś ją lekko unieść - metalowa kłódka jednakże pozwoliła ci odchylić od podłogi klapę jedynie na jakieś pół centymetra, nie więcej.

- Na twoim miejscu bym tego nie ruszała - skomentowała Illiria nie ruszając się z miejsca. Gdy odwróciłeś się w jej stronę zobaczyłeś, że jej oczy były wciąż zamknięte. Kiedy kucnąłeś przed nią przyglądając się naszyjnikowi, ta ponownie przemówiła z irytującym wręcz stoickim spokojem. Miała tupet, siedzieć tak nie widząc cię nawet bez żadnych obaw, żadnego zawahania.

- Widzisz coś ciekawego, chłopcze? Zgaduję, że nie spotkałeś nigdy żadnego Ceranina? - zapytała odkładając słoik na ziemię przed sobą. Nie otwierając wciąż oczu bezbłędnie od razu trafiła prawą ręką na leżący obok niej nóż i, uniósłszy obie ręce nad słoik, przecięła swój lewy nadgarstek szybkim, prostopadłym machnięciem. Zlizała z noża kropelki krwi, które na nim osiadły i odłożyła go z powrotem przy swoim prawym boku trzymając krwawiącą rękę cały czas nad pędem tak, by szkarłat krwi spływał po nim. Cóż to za przedziwne rytuały odprawiała? Nie miałeś pojęcia, to wszystko było takie dziwne i nierzeczywiste. Tak samo jak ten biały kamień emanujący mleczno białym światłem na piersi ceranki. Wyglądał pięknie, oprawiony od góry w filigranowe srebrne zawijasy, wisiał na równie delikatnym srebrnym łańcuszku. Przydatna rzecz, kamień, który świeci w ciemności. Ciekawe czy to magia, czy jakaś nieznana ci jeszcze substancja to powodowała...
Szukaj
Odpowiedz
Burjan Offline
Mieszkaniec
Liczba postów: 108
Liczba wątków: 2
Dołączył: May 2020
#23
05-25-2020, 12:22 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-25-2020, 12:40 PM przez Burjan.)
Słowa niesione jej głosem wlatywały do moich uszu... I chyba wylatywały drugą stroną, gdyż od razu o nich zapominałem. Wiem że coś mówiła gdy byłem przy klapie, a potem jak przy niej kucałem, to był w końcu sen, nie było sensu słuchać sennych mar. W końcu ona była tylko senną marą... Dziwnym wybrykiem mojej wyobraźni, próbą mojego umysłu do poczucia winy? Te wszystkie róże, to zamknięte pomieszczenie ze klapą z kłódką prowadzącą w dół jak do piekła, oraz zamkniętymi drzwiami bez klamki czy dziurki drzwiami prowadzącymi do nieba. Drzwi mówiące że niebo istniało, ale nie było już dla osiągalne w żaden sposób, tylko piekło które się dla mnie otworzy w chwili śmierci... Było jeszcze to miejsce pomiędzy, to małe pomieszczenie niczym czyściec, miejsce w którym zostanie ukazane kim na prawdę jestem.


A jestem kimś, kto się nawet nie zorientował jak bezszelestnie podnosi swą prawą rękę ku komuś, kto może nie wyglądał do końca jak człowiek, lecz wciąż wyglądała jak mała krucha dziewczynka, będąca znacznie młodsza ode mnie... Było to bardziej jak odruch, próba odnalezienia upustu dla emocji. Odruchu o którym nie byłem świadom, dopóki nie zobaczyłem mojej prawej dłoni niepokojąco powoli i milcząco zbliżającej się do jej szyi, w uformowanym już chwycie, jakbym chciał łapiąc ją za szyje przycisną do ściany i zacząć dusić...

A może byłem tego świadom? Lecz, nawet o tym nie myślałem? Kiedy kurwa, kiedy doprowadziłem się do sytuacji, że bezmyślnym odruchem stała się próba sięgania do czyjejś szyi w celu duszenia? Gdy się tego zorientowałem, widząc swe długie blizny, ślady ognia na palcach mojej prawej ręki zbliżające się do jej szyi, od razu ją zabrałem. Przycisnąłem prawą rękę do swojego ciała, trzymając ją drugą dłonią odwróciłem też wzrok, po ukosie patrząc w prawy-dół, mogąc w końcu zobaczyć  opatrunek jaki mi założyła. Wstałem też z przykuca i odsunąłem się od tej wiedźmy, odwracając się też do nie plecami.

Czy na prawdę chciałem znów ponieść się nienawiści? Znów zacząć kręcić tym kołem? Mając czyste konto na tej mniej bądź bardziej prawdziwej wyspie... Mój cel, którym był, napędzana nienawiścią do wszystkiego w tym samego siebie oraz instynktem chęć przetrwania połączona z wieczną wendetą przeciwko czemuś, co tak naprawdę było tylko w mojej głowie? Cel którego jeśli chcąc czy nie chcąc porzucić, i tak miał się nijak do tej wiedźmiej ceranki Illirii, nie była przecież zagrożeniem dla mojego życia, przeciwnie... Zajęła się moimi ranami, napoiła, nakarmiła... Nawet zaoferowała wyjście tylko jeśli przyjmę dar w formie róży, która nawet jeśli była zaczarowana, to nie chciałem jej podnieść tylko z mojej osobistej nienawiści do niej. Jakie to było głupie, sam sobie utrudniam życie chcąc udusić, zabić oraz uciec od kogoś kto mi pomógł i być może nie chce widzieć mnie martwego... Róży nie przyjmę, na fizycznej wolności szczerze mi nie zależało nigdy, była ona jedynie środkiem do celu... A teraz, jeśli był to sen, jeśli była to prawdziwie inna wyspa, to czy pozostało mi coś innego niż chęć po prostu przeżycia? I czy powinienem od zabicia pierwszej spotkanej osoby która nie więziła mnie jak więźnia, lecz kogoś rannego kto by sobie nie poradził bądź sprawiałby kłopoty...

... Powinienem... Powinienem wyjść stąd po 'dobroci', dopóki nie dostanę dobrego powodu, to powinienem chociaż się starać nie zabijać istot które w swej dobroci nie powinny być skazywane na idiotę czy szaleńca rzucającego się na ich życie... Przynajmniej starać się z tym walczyć, nigdy w końcu nie chciałem zabijać bezmyślnie każdego kto popadnie, tylko tych którzy powinni umrzeć. Chociaż teraz sam nie wiem których zabiłem więcej... Znalazłem sobie miejsce pod ścianą między klapą w podłodze, a miejscem gdzie dziewczyna siedziała, tam próbując się uspokoić wewnętrznie, usiadłem po turecku z założonymi i przyciśniętymi do siebie rękoma. Przymknąłem oczy i czekałem, tak jak ona postanowiła czekać przed chwilą, tak samo ja postanowiłem. Po prostu siedzieć, myśleć i odpoczywać, coś co robiłem tak często w ciągu ostatnich siedmiu lat że byłbym wstanie to policzyć na palcach obu dłoni...
KP
Informator
Szukaj
Odpowiedz
MistrzyniGry Online
Administrator
Liczba postów: 630
Liczba wątków: 47
Dołączył: Nov 2016
Płeć: Kobieta
Rasa: Człowiek
#24
05-25-2020, 05:33 PM
Podczas twoich rozterek wewnętrznych i walki z samym sobą, by nie rzucić się na nią, Illiria pozostawała nieruchoma, trzymając zaciśniętą pięść nad słoikiem, z której powoli skapywały krople krwi, wprost na zielonkawy pęd rosnący na twoich oczach. Może na początku widok wydawał się ciekawy, ale potem... No ile w końcu można było patrzeć, jak trawa rośnie?

Po kilku kolejnych minutach ceranka zabrała dłoń i oblizała ją z krwi. Ohyda. Wróciwszy do poprzedniej pozycji, trzymając słoik na kolanach w obu dłoniach zastygła w bezruchu, a ty nawet nie wiedząc kiedy zacząłeś przysypiać.

* * *

Obudziłeś się jakiś czas później cały zmarznięty dopiero po chwili uświadamiając sobie, że coś było nie tak. Drzwi były otwarte do wnętrza piwniczki wpuszczając nikłe światło do środka. Z zewnątrz, znad sufitu dobiegały odgłosy krzątaniny. Czyżby ceranka nieopatrznie zostawiła drzwi otwarte? A może była to jakaś pułapka? Chociaż w sumie po co miałaby zastawiać na ciebie pułapki? Trochę się natrudziła, żeby podkładać cię do kupy i na co miałoby to być, gdyby planowała cię jakoś skrzywdzić? Rozejrzawszy się po swoim otoczeniu spostrzegłeś, że na ziemi wciąż leżała róża a ze słoika, nad którym wcześniej "modliła" się dziewczyna wyrastał, uh, mały różany krzew. Jakieś cholerne różane piekło. Od razu poczułeś chęć ucieczki z tego pokoju. I chyba nawet miałeś na to okazję
Szukaj
Odpowiedz
Burjan Offline
Mieszkaniec
Liczba postów: 108
Liczba wątków: 2
Dołączył: May 2020
#25
05-25-2020, 06:12 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-25-2020, 07:52 PM przez Burjan.)
-Kurwa...-
Powiedziałem cicho pod nosem po tym jak uniosłem powieki. A już myślałem że był to pierdolony sen, czyli to wszystko działo się naprawdę... Jestem u jakiejś wiedźmy, nie, nie wiedźmy, ceranki o imieniu Illiria, której blisko byłem do złapania jej szyi i duszenia... Ale kto powiedział że ceranka nie może być też wiedźmą? Wciąż jednak czy nią była czy nie, dobrze że się powstrzymałem od zaatakowania jej skoro nie był to tylko sen. Mógłbym tego pożałować, a tak, to wyglądało że za 'dobre' zachowanie chyba postanowiła zostawić otwarte drzwi.

Więc powoli się podniosłem z ziemi opierając się na lewej dłoni i ruszyłem w stronę drzwi... Lecz nagle sobie coś przypomniałem, przystanąłem przy róży leżącej na ziemi i spojrzałem na nią, przez to coś podobno nie mogę wyjść. Prychnąłem nosem podnosząc nogę z zamiarem nadepnięcia swym butem na czerwone płatki róży, ale nim to zrobiłem to coś mnie olśniło. Był to dar Pani tych ziem, a jednym jest nieprzyjęcie daru, a drugim jest nadepnięcie i zniszczenie go. Rozmyśliłem się więc, nie depcząc po róży, znów ruszyłem w stronę drzwi.

Nie obawiałem się pułapki, jej istnienie nie miało by sensu, tak samo jak sensu nie miałby zając polujący na wilka. Wcześniej też potrafiła ona umyślnie się ze mną zamknąć, na pewno by 'przypadkiem' nie zostawiła otwartych na oścież drzwi, a jeśli tak... To jej wina, chyba nie myślałaby że bym siedział grzecznie w tej piwniczce przez wieczność. Tak więc przeszedłem przez próg drzwi, wcześniej jednak się spojrzawszy czy może 'magicznie' nie pojawiła się na nich jakaś klamka bądź cokolwiek. Po drugiej stronie chciałem się rozejrzeć zamykając powoli za sobą drzwi, w końcu od tego są drzwi by je zamykać i chronić drogocenne dżemy oraz marmolady przed światłem... Może też jak będę miał szczęście, to po drugiej stronie tych drzwi jest mnie róż niż w tej piwniczce.

W swoim zwiedzaniu nie zamierzałem się skradać po jej domu, też nie miałem zamiaru być z tym jakiś donośny. Nauczono mnie jak się zachowywać w czyimś domu, jak być cicho i nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi tupocząc z każdym krokiem o podłogę. Tak też zamierzałem się zachować, nie miałem póki co powodu do ukrywania tych szlacheckich manier czy poruszania się jakich uczył mnie Marter, bądź raczej jego służba. We wielkich posiadłościach łatwo było o niosące się echo, a jako pół arystokrata, a pół zwykły pomagier Rozvertów, miałem nie zwracać na siebie zbytniej uwagi, a być raczej cichą ozdobą czy cieniem chodzącym za Ruzą czy Marterem, tak było przez większość czasu.
KP
Informator
Szukaj
Odpowiedz
MistrzyniGry Online
Administrator
Liczba postów: 630
Liczba wątków: 47
Dołączył: Nov 2016
Płeć: Kobieta
Rasa: Człowiek
#26
05-25-2020, 07:34 PM
Zbliżywszy się do drzwi miałeś wreszcie okazję przyjrzeć się mechanizmowi je zamykającemu. A właściwie taki był plan, bo brzeg drzwi tak samo jak futryna były kompletnie gładkie. Żadnego zatrzasku, żadnych żłobień, no po prostu nic. Normalnie magia. Może jednak ceranka rzeczywiście była wiedźmą? Ale biorąc pod uwagę całą ta sytuację... Nawet jeśli tak, co z tego? Jedyne co wiedziałeś o wiedźmach, to jakiś wątpliwej rzetelności opowieści. Od kiedy wierzyłeś bezkrytycznie plotkom?

Spróbowałeś nawet być uprzejmy i zamknąć za sobą drzwi, ale bez żadnego zatrzasku te po prostu z powrotem otworzyły się do wnętrza. Wyszedłszy z pokoju znalazłeś się w ciasnej "klatce schodowej" o nieokreślonym, lekko zaokrąglonym kształcie i chropowatych ścianach. Drewno, z którego wykonane były ściany, podłoga, sufit i drabina, było jasnoszare, prawie białe. Na ścianie naprzeciwko drzwi do piwniczki wisiał na sęku podobny do tego ceranki biały kamień. Ten jednak był po prostu umocowany na rzemyku przechodzącym przez otwór wywiercony w jego środku. Czułeś, że ten "budynek" nie był stworzony dla kogoś takiego, jak ty. Pomieszczenie było wysokie na jakieś dwa metry a stojąc w tej małej klitce z drabiną byłeś w stanie dotknąć przeciwległych ścian rozciągając ramiona na boki. Stając przed otworem prowadzącym na górę widziałeś taki sam jasnoszary sufit co i niżej. Ciekawym spostrzeżeniem był za to fakt, że na zewnątrz piwniczki było zdecydowanie cieplej. Tam naprawdę zaczynałeś marznąć. Tu było nawet znośnie.

Zacząłeś ostrożnie wchodzić po drabinie na wyższe piętro. Wyglądało ono dokładnie tak samo jak poprzednie. Lekko uchylone drzwi do zewnątrz, naprzeciwko nich na ścianie świecący, mleczny kamień i drabina na wyższe piętro ułożona po przeciwnej stronie co poprzednia. Jednak wejście na kolejne piętro było zamknięte, tak jak i drzwi do piwniczki, bez żadnych widocznych zamków. Przez lekko uchylone drzwi do pokoiku na tym piętrze słyszałeś jakieś szuranie, zaglądając do środka zobaczyłbyś Illirię rozkładającą puchaty, biały koc na jakimś zaokrąglonym posłaniu umiejscowionym pod jedną ścianą pomieszczenia. Pokój znowu nie miał okien, naprzeciwko drzwi znajdywał się niski, kwadratowy stoliczek wykonany z wygładzonego kawałka białego drewna, po obu jego stronach leżały spore, również białe poduchy. Po drugiej stronie od łóżka znajdywała się dość spora, jak na tak małą dziewczynkę balia w tej chwili niewypełniona wodą. Na jej brzegach i pod nią widziałeś płatki kwiatów i pokruszone liście, jakieś zioła. Czyli jednak wiedźma.
Szukaj
Odpowiedz
Burjan Offline
Mieszkaniec
Liczba postów: 108
Liczba wątków: 2
Dołączył: May 2020
#27
05-25-2020, 10:25 PM
Huh, spodziewałem się czegoś... Innego? Tak właściwie to czego? Na początku myślałem że jak wyjdę z tamtej piwnice to ujrzę normalny dom, ale jak teraz o tym myślę to uświadamiam sobie jak głupie to było. Spodziewać się od tego normalności, czy wiedźma czy coś innego co nawet nie było człowiekiem, od tego nie można było się spodziewać normalności z moich standardów. Zgadując że chyba nie znajduję się w wielopoziomowej piwnicy gdzie każde piętro było takie samo, a była to raczej jakaś konstrukcja przypominająca wieżę czy iglicę, a może tym była? Wiedźma we Wieży? Słyszałem o księżniczkach we wieżach, ale nie wiedźmach.

Do tego te rozmiary, od samego początku sądziłem że wiedźma wcale nie jest tym na co wygląda, a przynajmniej wiekowo, teraz mam nawet na to potwierdzenie w rozmiarach tej konstrukcji. Zbudowanej dla kogoś jej rozmiarów, jej pokroju, dziecka a nie 'dorosłej' osoby... Dziwnie jest, że prawie gdziekolwiek uniosę rękę to dotknę sufitu, ale co będę oceniał, jej dom, dla niej, tak by było jej wygodnie, najwyraźniej wygodnie jej było wszędzie schodzić i wchodzić po drabinach.


Cokolwiek bym nie zobaczył przez szczelinę, nie zamierzałem się zbytnio przyglądać przez nią co było po drugiej stronie. Wiem że była tam Illiria, i że chyba był to jakiś pokój o charakterystyce bardziej mieszkalnej, ale nie chciałem wyciągać żadnych mylnych wniosków przez wścibskie obserwowanie kogoś przez uchole drzwi. W końcu tym razem nie miałem zamiaru nikogo zabić, ani w ogóle nie zrobić nikomu żadnej krzywdy... Dość miła odmiana, oraz na tyle rzadka że zaśmiałem się pod nosem na jej myśl. Rozejrzę się po pomieszczeniu jak już będę w środku, ale nim tam wejdę, trzeba zapukać. Ponieważ drzwi były uchylone, postanowiłem popukać o framugę która o ile się nie mylę też była z drewna. Nie jestem w końcu chamem który wparowuje do pomieszczenia bez żadnej zapowiedzi czy pytania... No może nie przez kilka procent mojego bytowania przez ostatnie lata, jeśli nie byłem pod przykrywką, to zazwyczaj wparowywałem do pomieszczeń jak szalony by zabić. O ile 'pozwolono' mi wejść, to wszedłem i dopiero wtedy rozejrzałem się po pomieszczeniu, szczerze czułem się teraz bardziej jak gość niż więzień z jakiegoś powodu. A nawet gościom wypada się zachowywać w czyimś domu, a przynajmniej wychowanym gościom którym częściowo byłem.
KP
Informator
Szukaj
Odpowiedz
MistrzyniGry Online
Administrator
Liczba postów: 630
Liczba wątków: 47
Dołączył: Nov 2016
Płeć: Kobieta
Rasa: Człowiek
#28
05-26-2020, 12:24 AM
- Wejdź - powiedziała krótko i bez emocji Illiria. Gdy odwróciła się w twoją stronę, zobaczyłeś, że jej policzki i oczy były strasznie zaczerwienione co też chyba starała się ukryć pochylając głowę tak, aby włosy ją zasłaniały.

- Możesz spać tu, na dole jest za zimno - dodała tak samo wypranym z emocji głosem. Podeszła do stoliczka na środku pokoju i usiadła na poduszce z gracją. Wyjęła coś spod niego, z małej wbudowanej pod spodem szufladki. Było to nieduże lusterko i szczotka do włosów. bardzo ładna szczotka do włosów, zrobiona z białego drewna ze srebrnymi, filigranowymi zdobieniami. Okrągłe lusterko chyba było do zestawu, bo jego ramki wyglądały podobnie. Ułożywszy lusterko przed sobą na stoliczku, zdjęła wianek z włosów i zaczęła je powolnymi ruchami czesać z zamkniętymi oczami. Zauważyłeś przy tym jak zmienił się jej oddech, stał się głębszy i powolniejszy.

- Wiesz, równie dobrze mógłbyś wziąć tę różę i ułatwić życie zarówno sobie, jak i mnie - westchnęła dziewczyna nie przerywając czesania swoich loków.
- Dlaczego tak ich nienawidzisz? - zapytała z ciekawością w głosie otwierając oczy i patrząc na ciebie z dołu. Tym razem, gdy pochwyciła twe spojrzenie, ty nie byłeś w stanie odwrócić wzroku. Z pewnym przerażeniem obserwowałeś jak szkarłat zmienia się w płynne lśniące złoto. Mrugnięcie oczu później wszystko było już z powrotem dobrze a dziewczyna z zamkniętymi oczyma dalej kontynuowała czesanie się.
Szukaj
Odpowiedz
Burjan Offline
Mieszkaniec
Liczba postów: 108
Liczba wątków: 2
Dołączył: May 2020
#29
05-26-2020, 01:50 AM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-26-2020, 02:26 AM przez Burjan.)
Dostałem sygnał na wejście, to wszedłem otwierając drzwi, a potem je przymykając za sobą, zakładając że nie byłem wstanie ich zamknąć tak samo jak tych na dole. Wpierw ujrzałem Illirię, małą wiedźmę która wyglądała jakby właśnie napiła się jakiejś mocnej mikstury, bądź zaciągnęła się licawego oddechu, choć szczerze wątpię żeby były tu takie narkotyki, zakładając oczywiście że to co do teraz mi mówiła była prawdą. Nie zmieniało jednak to faktu, że jeśli chciała to ukryć to wychodziło jej to dość miernie... Mimo wszystko kiwnąłem do niej głową mówiąc.
-Dobry...-
Nie wiem ile spałem, moja 'strażnika' póki co była dla mnie niezwykle miła, więc uznałem że dobrym pomysłem będzie się przywitać. Przynajmniej żeby wzbudzić w niej jakieś zaufanie bądź sympatię, już mnie wypuściła z piwnicy, to może następnego 'dnia' wypuści mnie ze swojego domu, a przy okazji będzie mogła mi więcej opowiedzieć o tym miejscu. Muszę w końcu przyznać że trochę się zainteresowałem tym miejscem, rzadko widywałem takie wnętrza, jednocześnie tak proste i niezwykłe, zaczynałem mieć wrażenie że siedzę w jakimś ogromnym pniu. Rozejrzałem się też dokładniej po samym pomieszczeniu, czyżby pokój gościnny? Jednakże po balii wątpię żeby Illiria miała mi ją tak przygotowywać, chyba że miała gości w co raczej też wątpię, też wyjęła spod stolika lusterko wraz z szczotką do włosów, czyżby jej? Raczej że jej, w końcu jej dom...
-Na dole była nieco przyjemniejsza temperatura, ale dziękuję za tą możliwość. Drzemka na tym łożu i pomyśle że zostanie wcale nie jest takim złym pomysłem.-
Podniosłem odrobinę lewy kącik ust jak do lekkiego uśmieszku, po czym wróciłem do normy. Teraz to zdecydowanie czułem się jak jakiś gość, z ciemnej zimnej piwnicy, do takiego pokoju, rozumiem że teraz to próbowała mnie tu zatrzymać? Choć nie byłbym sobą gdyby nie zaczął odczuwać jakiś wątpliwości, wciąż mi coś nie pasowało, a mianowicie wszystko, a szczególnie jej ciągle zmieniające się zachowanie.


-Póki co to całkiem tu wygodnie, z porównaniem do tego co doświadczałem nim się tutaj obudziłem to zdecydowanie łatwiejsze byłoby odwlekanie przyjęcia tej twojej przeklętej róży... Ale jeśli zechcesz mnie wypuścić wcześniej to jak najbardziej skorzystam z takiej możliwości.-
Kręciłem się po pomieszczeniu odpowiadając na jej słowa, póki co nie brakowało mi niczego prócz zajęcia czymś czasu i dowiedzenia się więcej o tym gdzie jestem oraz co się konkretnie dzieje. A czy na rozwiązanie tych obu problemów naraz było coś lepszego niż rozmowa z małą niezwykle gościnną wiedźmą? Nawet nie musiałem szybko pytać o to, co by mnie faktycznie interesowało, w końcu miałem bardzo wiele czasu na rozmowy.
-Dlaczego ich nienawidzę? A skąd ta myśl, są jedynie w pewnym sensie powodem wszystkiego złego co mnie spotkało, a jednocześnie powodem czemu wciąż żyje, powodem czemu jestem kim jestem oraz powodem aż jednej dobrejjj...-

Nagle zamilkłem, jak zahipnotyzowany, wpierw zdziwiony kolejnymi sztuczkami wiedźmy której oczy zmieniły swoją barwę z mocniej czerwieni do złota... Lecz nie był to główny powód czemu nagle zamilkłem i patrzyłem w nią jak zahipnotyzowane, było lecz nim wspomnienie które trzymało mnie nieco dłużej niż obecność widocznych złotych oczu Illirii...

Widziałem jak siedzi na końcu stolika, czesząc swe piękne czarne długie włosy bogato zdobioną szczotką do włosów po której to ciągnęły się wzory kolczastych róż. Przez duże okno biblioteki promienie słoneczne padały prosto na jej jasną twarz, z przymkniętymi oczami od słońca patrzyła na mnie czesząc swe cudne włosy, złotymi oczami świecącymi w świetle dnia. Tego dnia prawie całe popołudnie przesiedzieliśmy w tej bibliotece, ja czytałem na głos, a ona słuchając czesała swe włosy wpatrzona na mnie... Teraz nawet nie pamiętam co czytałem tego dnia, gdyż najważniejsza była ona, Ruza...

... I nagle jak wpadłem w ten niepożądany wspomnieniowy trans, tak samo bez żadnej zapowiedzi z niego wyszedłem opanowując się z niego natychmiast. A przynajmniej z zewnątrz, od razu wracając do odpowiedzi na jej pytanie.
-Ale nie jest to coś, o czym bym opowiadał przy drugim spotkaniu, wybacz.-
Ostatnie słowo powiedziałem dość nieszczerze, nie było to coś o czym miałem ochotę z nią rozmawiać, czy raczej z kimkolwiek, najlepiej bym w ogóle zapomniał od tych wszystkich latach mojego życia. Ale nie było to coś, co można od tak zapomnieć. Stojąco oparłem się lewym bokiem o ścianę przy balii, tak bym był do nie zwrócony przodem. Zaczynam chyba powoli odwoływać to co wcześniej myślałem, coraz mniej zaczynało mi się tu podobać, ta kurewska wiedźma zaczęła się bawić moimi wspomnieniami. Spowodowała że wróciłem jak we śnie do tamtych czasów, zrobiła to umyślnie? Czy tak czy nie, nie mogłem się powstrzymać od zaciśnięcia pięści w prawej ręce z całych sił. Nikt nie wmówi mi że to był przypadek lub jakaś halucynacja że jej oczy na chwilę stały się złote, akurat w momencie gdy patrzyła się prosto w moje... Moje brwi w zamyśleniu i niezadowoleniu opadły, a oddech nieco przyśpieszył, wywoływanie tych wspomnień było kurewsko boleśnie nieprzyjemne. Na tyle że znów straciłem swe skupienie, nawet zapomniałem już o co sam chciałem ją zapytać.
KP
Informator
Szukaj
Odpowiedz
MistrzyniGry Online
Administrator
Liczba postów: 630
Liczba wątków: 47
Dołączył: Nov 2016
Płeć: Kobieta
Rasa: Człowiek
#30
05-26-2020, 11:17 AM
- Jeśli wolisz, zawsze możesz wracać do tego ziąbu, nie trzymam cię przecież - odparła sucho Illiria, gdy stwierdziłeś, że na dole było przyjemniej.
- Dobrze, bo jeśli nie weźmiesz tego kwiatka, szybko tego miejsca nie opuścisz.

Na chwilę obydwoje zostaliście rozproszeni przez złoty blask w oczach Illiri, pozostawił on ciebie rozbitego, ale i dziewczyna zareagowała. Mimo, że dalej czesała włosy, teraz jej dłonie delikatnie drżały a po policzku spłynęła pojedyncza łza, którą szybko otarła.
- Masz tydzień na przyjęcie tej róży. Potem może zrobić się mniej miło, chłopcze... Wybierz mądrze - powiedziała z zamyśleniem ceranka odchylając głowę do tyłu i wiążąc włosy w wysokiego kucyka. Sięgnęła do pleców swojej sukienki rozpinając ukryte guziki.
Szukaj
Odpowiedz
Udostępnij temat:            
Strony ({1}): « Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

  • Kontakt
  • Ekipa forum
  • Statystki forum
  • Wróć do góry
 
  • RSS
  • Wersja bez grafiki
  • Pomoc
 
Forum software by © MyBB - Theme © iAndrew 2014
Tłumaczenie MyBB PL



Tryb normalny
Tryb drzewa